"Mój mały atopowy synek dostał zakaz jedzenia wszystkiego co niezdrowe. Przy zaostrzeniu objawów, szlaban na słodycze, fast foody i wszystko co zawiera nadmierną ilość chemii... czyli generalnie powinien mieć zakaz jedzenia prawie wszystkiego. Pani dermatolog kazała upiec zbożowe ciasteczka, więc co mi tam, żaden problem. Wróciliśmy do domu i zabrałam się do roboty :)"
Składniki:
- 2 szklanki płatków (miałam błyskawiczne orkiszowe)
- 1/2 szklanki otrębów gryczanych
- 1/2 szklanki mąki owsianej
- 200 gramów jogurtu naturalnego
- 1/2 szklanki mleka
- 4 łyżki wiórków kokosowych
- garść słonecznika
- garść rodzynek
- garść żurawiny suszonej
- garść suszonych jabłek pokrojonych w kosteczkę
- olejek waniliowy
- 5 łyżek miodu
Wszystko wymieszać, wrobić jak mięso mielone na kotlety ;) odstawić na 30 minut, żeby sobie napęczniało. Z gotowej masy uformować niewielkie kuleczki, układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, a następnie docisną widelcem lub łyżką, żeby były bardziej płaskie.
Wypiekać w 180 stopniach około 15 minut.
Wszystko ładnie i pięknie, wyszły pyszne, tylko głównemu zainteresowanemu nie smakowały... ale mam nadzieję, że się przyzwyczai do nowych zasad panujących w domu. A słodycze właśnie pakujemy i rozdajemy komu popadnie... poboli poboli i przestanie ;)
wtorek, 17 listopada 2015
Sutaszowy wisior
Miłe złego początki, o tyle o ile przy broszce trochę poprzeklinałam, trochę popsioczyłam i dała się skończyć, tak przy niebieskim wisiorze zaczęłam się łamać, żyłka się plątała, koraliki się kręciły, sznurki plątały.... efekt też nie jest do końca zadowalający, mąż kazał go rozpruć i zrobić od nowa. Moim zdaniem, te pierwsze niedoskonale właśnie trzeba zachować, dla porównania.
piątek, 13 listopada 2015
Mój sutaszowy debiut--> czyli pierwsze koty za ploty ! Broszka
Moja fantazja nie zna granic, zasypiając mam miliony myśli, postanowiłam to wykorzystać w kreatywny sposób. W ogromnej niecierpliwości oczekiwałam przesyłki z zestawem do sutaszu, aż się doczekałam! Pierwsza batalia stoczona, efektem jest zielonoszara broszka. Nie chwaląc się, uważam, że jak na pierwszy raz poszło mi całkiem nieźle :) Uwaga Uwaga! po czterogodzinnej walce mamy to:
Aha, i nie oszukiwałam, wszystko wykonane jest jak trzeba pozszywane, podklejone dopiero po zakończeniu od spodu filcem :) Oczywiście, są mankamenty, ale człowiek uczy się na błędach. Mam nadzieję, że z każdą kolejną rzeczą będzie szło mi coraz lepiej. Kolekcja wiosna lato nadchodzi ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)