czwartek, 24 marca 2016

Delikatne biszkoptowe babeczki cytrynowe - powrót powonienia

"Jeszcze nie do końca, ale już prawie... od rana po przedwczorajszym zabiegu pozbycia się polipów z nosa znowu czuję zapachy. Jeszcze nie bez przerwy, ale w większej części dnia mój zmysł powonienia powrócił z zaświatów. Czułam dzisiaj zapach proszku do prania, gotującej się zupy pomidorowej i pieczonych babeczek. Mówiąc szczerze to blog zaczął umierać wraz  z tym jak mój węch zaczął zanikać a polipy w nosie rosnąć. Może teraz częściej tutaj zawitają jakieś ciekawe przepisy- bo jak można piec czy gotować czując tylko smaki- gorzki, słony, słodki i kwaśny... a zapachów żadnych."


Babki wielkanocne:

Sztuk ok 20

Składniki:
-1/2 kg mąki pszennej
-1/2 kg mąki ziemniaczanej
-kostka margaryny
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-5 jajek
-1 szklanka cukru
-1 olejek cytrynowy
-skórka z jednej cytryny
-lukier

Margarynę roztopić w rondelku i odstawić do wystudzenia,  żółtka oddzielić od białek i ubić pianę dodając do ubitej już piany szklankę cukru. Do masy z białek dodać żółtka, delikatnie mieszając.  Mąkę przesiać z proszkiem i powoli dodawać do masy. Na samym końcu dodajemy wystudzoną margarynę, olejek i skórkę z cytryny.

Foremki wysmarować tłuszczem i obsypać cienką warstwą mąki, lub wyłożyć papilotkami.
Delikatnie wyłożyć masę do przygotowanych foremek i piec w 170 stopniach 20- 25 minut, moje piekły się dokładnie 22 minuty :)



" Dla mnie to są babeczki wielkanocne, nie jakieś zwykłe muffinki, choć testerzy jakości uznali, że trochę za suche- jednak mi dokładnie o takie chodziło, delikatne biszkoptowe babeczki cytrynowe".




wtorek, 8 grudnia 2015

Robi się świątecznie- piernikowo

"Trochę nie mogłam się zebrać, żeby umieścić  tegoroczne dzieła. Dziś mi też plany inni psują, choć wolne to o szpital trzeba zahaczyć. Sprzątając dzisiaj ociopnkę stwierdzam, że nigdy nie będę pedantką, bo mnie rozczulają ślady małych łapek rozmieszczone po całym mieszkaniu:) i ani trochę mi nie przeszkadza. W grudniu czas płynie jakoś szybciej. Gotówka też ucieka nie wiadomo gdzie".

Pierniki z przepisu: Pierniki 



A tutaj niespodzianka- uchowane z zeszłego roki zapomniane oczekują na swój czas w słoiku:
 



 

wtorek, 17 listopada 2015

Ciasteczka owsiane

"Mój mały atopowy synek dostał zakaz jedzenia wszystkiego co niezdrowe. Przy zaostrzeniu objawów, szlaban na słodycze, fast foody i wszystko co zawiera nadmierną ilość chemii... czyli generalnie powinien mieć zakaz jedzenia prawie wszystkiego. Pani dermatolog kazała upiec zbożowe ciasteczka, więc co mi tam, żaden problem. Wróciliśmy do domu i zabrałam się do roboty :)"





Składniki:
- 2 szklanki płatków (miałam błyskawiczne orkiszowe)
- 1/2 szklanki otrębów gryczanych
- 1/2 szklanki mąki owsianej
- 200 gramów jogurtu naturalnego
- 1/2 szklanki mleka
- 4 łyżki wiórków kokosowych
- garść słonecznika
- garść rodzynek
- garść żurawiny suszonej
- garść suszonych jabłek pokrojonych w kosteczkę
- olejek waniliowy
- 5 łyżek miodu


Wszystko wymieszać, wrobić jak mięso mielone na kotlety ;) odstawić na 30 minut, żeby sobie napęczniało. Z gotowej masy uformować niewielkie kuleczki, układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, a następnie docisną widelcem lub łyżką, żeby były bardziej płaskie.
Wypiekać w 180 stopniach około 15 minut.



Wszystko ładnie i pięknie, wyszły pyszne, tylko głównemu zainteresowanemu nie smakowały... ale mam nadzieję, że się przyzwyczai do nowych zasad panujących w domu. A słodycze właśnie pakujemy i rozdajemy komu popadnie... poboli poboli i przestanie ;)

Sutaszowy wisior

Miłe złego początki, o tyle o ile przy broszce trochę poprzeklinałam, trochę popsioczyłam i dała się skończyć, tak przy niebieskim wisiorze zaczęłam się łamać, żyłka się plątała, koraliki się kręciły, sznurki plątały.... efekt też nie jest do końca zadowalający, mąż kazał go rozpruć i zrobić od nowa. Moim zdaniem, te pierwsze niedoskonale właśnie trzeba zachować, dla porównania.




piątek, 13 listopada 2015

Mój sutaszowy debiut--> czyli pierwsze koty za ploty ! Broszka

Moja fantazja nie zna granic, zasypiając mam miliony myśli, postanowiłam to wykorzystać w kreatywny sposób. W ogromnej niecierpliwości oczekiwałam przesyłki z zestawem do sutaszu, aż się doczekałam! Pierwsza batalia stoczona, efektem jest zielonoszara broszka. Nie chwaląc się, uważam, że jak na pierwszy raz poszło mi całkiem nieźle :) Uwaga Uwaga! po czterogodzinnej walce mamy to:

Aha, i nie oszukiwałam, wszystko wykonane jest jak trzeba pozszywane, podklejone dopiero po zakończeniu od spodu filcem :) Oczywiście, są mankamenty, ale człowiek uczy się na błędach. Mam nadzieję, że z każdą kolejną rzeczą będzie szło mi coraz lepiej. Kolekcja wiosna lato nadchodzi ;)